Droga pokory

Wszyscy jesteśmy tacy sami - ludzcy, zawodni, z krótkim terminem ważności, nieskorzy do ujawnienia swoich słabości, gotowi, by rzucić kamień w drugiego człowieka, takiego samego jak my. W książce Siła w słabości napisałem, że problemem superbohaterów jest to, że nie istnieją. Każdy, kto się na takiego kreuje lub zostaje wykreowany przez tłumy, zostanie w końcu strącony w otchłań krytyki i pretensji. Podium chwały zamienia się w podwyższenie skazańca. 

Droga, która pnie się wzwyż jest z reguły ryzykowna. Ludzka arogancka natura domaga się uznania, wybicia ponad przeciętność, osiągnięcia czegoś o własnych siłach. Jesteśmy jak alpiniści, gotowi ryzykować życiem, byleby zrobić coś nieprzeciętnego. To jest suma ludzkiego ego. 

Stwórca poprzez życie Mesjasza pokazuje nam, że prawdziwa wartość jest w postawie kontrkulturowej, wyrażonej we wcieleniu. Autentyczne życie to droga w dół. Wysoka poprzeczka prowadzi do kontuzji duszy - złych  zachowań, obłudy oraz arogancji. Nie można myśleć, że się stoi, gdyż zaraz po tym będzie upadek. Jedynie schodzenie w dół jest prawdziwe. Pokora nie jest ostatecznością,  przykrym incydentem, ale normą chrześcijańskiego życia. 


Tylko ten, kto świadomie schodzi w dół będzie wolny, spełniony i uświęcony. Można to nazwać „spadaniem w górę”. Jest droga przekory i droga pokory. Kto myśli, że jest kimś, jeszcze nie odkrył sedna swojego istnienia. Kto stał się nikim przez porażki, błędy i upokorzenia, powinien się cieszyć, ponieważ wszedł na drogę Mesjasza, która jest jedyną właściwą, dającą życie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz