Życie pomiędzy

Jak wygląda nasze podejście do tematu fitness? Z jednej strony podziwiamy bohaterów (Chodakowską, Ibisza). Z drugiej, chcielibyśmy kiedyś zacząć ćwiczyć (po świętach, od jutra...). Najmniej jest tych, którzy po prostu ćwiczą.  

Podobnie ma się rzecz ze zmartwychwstaniem. Wierzymy, że miało miejsce - podziwiamy bohatera. Wierzymy też, że kiedyś ono nastąpi - w dalekiej przyszłości. Mamy więc odniesienie do przeszłości i przyszłości. Wydaje się jednak, że najmniej podkreślany jest fakt życia zmartwychwstaniem.  
Chodzi o ten środek, pomiędzy tym co było i będzie, tu i teraz, codzienną praktykę zmartwychwstania.   

Przeszłość i przyszłość powoduje, że w naszym życiu dokonuje się codziennie coś ze zmartwychwstania. Ważne, by żyć z tą świadomością i postępować zgodnie z naszym nowym przeznaczeniem. Obecne życie nie jest jakimś nudnym, sennym epizodem pomiędzy jednym i drugim ekscytującym zmartwychwstaniem. Dzisiaj może być tak samo ciekawe, jak to, co czeka nas w przyszłości. 

Pierwszy list do Koryntian, rozdział 15 to sztandarowy tekst dotyczący zmartwychwstania. To dość długi wywód, który warto przeczytać - polecam dla wytrwałych. Ostatni werset (58) jest jednak zaskakujący. Jakby nie pasował do całości, a tym bardziej na zakończenie tak wzniosłego rozważania. Mówi o tym, abyśmy byli wytrwali, nieugięci i nieustannie oddani czynieniu dobra, ponieważ nasz wysiłek jest cenny i nie idzie na marne. 

To ciekawe zakończenie ma jednak głęboki sens. Mówi o tym, co to znaczy żyć dzisiaj zmartwychwstaniem. Niestety ostatnie sto lat pokazuje, że niektóre kościoły promują raczej coś odwrotnego - zachęcają do ucieczki z ziemi do nieba. Zamiast zaangażowania w dobre działania, z życia zrobiono dramat katastroficzny. Niektórzy chrześcijanie poczuli się na ziemi jak na tonącym Titanicu. Czyżby wszyscy, z wyjątkiem Stwórcy, stracili nadzieję wobec naszej planety?    

Nie dziwię się ludziom niewierzącym, ponieważ mają prawo nie wiedzieć. Dzisiejsze społeczeństwa są pozbawione nadziei. Dlatego zamiast inwestować - wydają. Żyją obecną chwilą. Współczesny człowiek ma za co żyć, ale nie ma po co żyć - ma środki, ale nie widzi sensu życia. Dziwię się jednak ludziom czytającym Biblię. Dlaczego chrześcijanie skazali świat na spalenie na stosie i czekają na rakietę do nieba? Z pewnością atmosferę podkręcają dochodowe książki i filmy z kategorii SF o nagłym znikaniu wierzących. 

Biblia to księga nadziei nie tylko na odległą przyszłość, ale na dzisiaj. Prorocy Izraela głosili nadzieję na dziś - wstawiali się za sierotami, wdowami, uciskanymi. Potępiali korupcję, wyzysk. Wytykali hipokryzję. Pragnęli lepszego życia teraz. Mesjasz również przyniósł nadzieję na teraz - leczył chorych, karmił głodnych, szedł do wyrzutków. Jego misja była skupiona na obecnym na ziemi ludzkim bólu. 

Praktyka zmartwychwstania polega na uzdrawianiu świata. Stwórca tak umiłował świat. Jesteśmy solą ziemi. Co jest ważniejsze - przyprawa, czy potrawa? Bieda, handel ludźmi, materialistyczna kultura, zdeprawowana sztuka, zniszczona przyroda - to tylko niektóre obszary potrzebujące ludzi zmartwychwstania. Zanim stąd odejdziemy, mamy wiele do zrobienia. A to, że "trud nasz nie jest na marne" może oznaczać, że każda dobra inicjatywa w jakiś cudowny sposób idzie z nami do wieczności. 

1 komentarz:

  1. Kościół (ludzie wierzący),często zapominają, albo co gorsza nie wiedzą do czego zostali powołani...często zamykają się w swoim gronie i boją się nosa wystawić poza swoje enklawy spokoju...dlatego musimy się nawzajem zachęcać i przypominać o tym kim jesteśmy,do czego jesteśmy przeznaczeni i gdzie zmierzamy.

    OdpowiedzUsuń