Wiara i współczesność cz.3

Postliberalni i postkonserwatywni chrześcijanie widzą poważne zagrożenia wynikające z współczesnego relatywizmu. Koncepcja wielkiej prawdy Bożej nie może zostać rozmyta do postaci nieprzypominającej Stwórcę. Nie można usunąć Mesjasza z historii tak, jak nie można usunąć Słońca z układu słonecznego. Nowoczesne myślenie stanie się zacofane i wręcz prymitywne, jeśli z projektu budowy usunie się fundament. Nikt nie chce przecież mieszkać w prowizorce. 

Z drugiej strony, równie groźna jest chęć powrotu do myślenia z minionej epoki, gdzie pod hasłem „misja” krył się kolonializm i prozelityzm (my jesteśmy tymi dobrymi chrześcijanami, a wszyscy inni chrześcijanie są w błędzie). 
Patrząc na własną historię, wszyscy chrześcijanie niezależnie od wyznania mają z czego pokutować i mają powody, by prosić innych o przebaczenie. 

Siłą chrześcijaństwa jest jego zdolność do odradzania się w różnych epokach. Wczesny Kościół ewoluował w procesie od bycia sektą w ramach judaizmu do skrystalizowanej tożsamości Kościoła chrześcijańskiego. Na początku swego istnienia Kościół był pod silnym wpływem żydowskim, gdyż naturalnie wywodził się z tego narodu. Ostatecznie stał się Kościołem wielu kultur i narodów. Coś, co na początku wyglądało dla Żydów bardzo znajomo, z czasem stało się zupełnie nową religijną ekspresją. 

Judeo-chrześcijańska wiara cechuje się ewolucyjną naturą. Jest ona w stanie wyłonić się w zupełnie nowej rzeczywistości kulturowej. Odradza się zawsze na jedynym i niezmiennym fundamencie, którym jest Chrystus. Chrześcijaństwo zatem ma wewnętrzną siłę zmartwychwstania. Powstaje w nowych warunkach, czasach, w obszarach religijnych i świeckich. Ruch zapoczątkowany kiedyś przez świętego Franciszka i protestancka Reformacja są dwoma z wielu przykładów tej siły odrodzenia. 

Kościół wyłania się na nowo z kilku powodów. Między innymi ponieważ jest organiczny. Wszystko, co żyje przechodzi procesy umierania i powrotu do życia w nowej formie. Innym powodem jest kultura. Kościół musi się na nowo wyłaniać ze względu na zmiany zachodzące wokół. Świat się ustawicznie zmienia, a my razem z nim. Nie podróżujemy już konno, ale samochodami i samolotami. 

Podczas gdy chrześcijaństwo przechowuje bezcenne i ponadczasowe wartości, jest równocześnie zobligowane, by karmić nimi świat w taki sposób, by było to strawne w każdym pokoleniu. Z tego powodu potrzebne są nowe ekspresje chrześcijaństwa. Nie chodzi o to, by wierzyć w nowe, ale wierzyć w stare w nowy sposób. 


Oznacza to potrzebę rozpoczęcia nowej konwersacji tak, jak kiedyś uczynił to św. Franciszek, Marcin Luter i wielu innych. Nowa konwersacja jest oparta na poszukiwaniu lepszej, wspólnej przyszłości. To, co kiedyś narodziło się w Jerozolimie ma siłę, by wyłonić się w erze zachodniego postmodernizmu oraz w innych kulturach naszych czasów. Kościół jako ciało Chrystusa na ziemi nie może być mumią minionej epoki. Nie może tkwić w mentalności religijnych podziałów i walki o swoją pozycję wyznaniową. Wyłania się w nowej odsłonie i zaczyna mówić językiem jedności i miłosierdzia do tych, którzy teraz żyją. I w tym jest całe piękno działania Ducha Świętego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz