Wiara i współczesność

Żyjemy w erze postmodernizmu, co oznacza odejście od ostatecznych określeń rzeczywistości. Postmodernizm jest reakcją na wcześniejszy modernizm, który zakładał poznanie uniwersalnych prawd, definitywne ustalenie co jest czarne, a co białe. Postmodernizm wychodzi z założenia, że rzeczywistość nie jest z góry ustalona i jednakowa dla wszystkich, ale powstaje w umyśle człowieka, w zależności od jego osobistego zrozumienia świata. 
Z tego powodu postmodernizm jest sceptycznie nastawiony wobec ostatecznych tez, obowiązujących wszystkich ludzi we wszystkich narodach i kulturach świata. Podkreśla za to wagę osobistego doświadczenia i postrzegania życia. Wszystko zatem zależy od własnej interpretacji świata. 
Cechą takiej mentalności jest zawodność i relatywizm zamiast pewności i uniwersalności. Postmodernizm jest „post”, ponieważ odrzuca ogólne zasady, którymi kierował się świat przez ostatnie trzysta lat. Dotyczy to kwestii naukowych, filozoficznych, jak też religijnych. Dzisiejszy nurt myślowy sprzeciwia się religijnym prawdom, mającym obowiązywać wszystkich i wszędzie, co było cechą modernizmu. 
Jaką postawę wobec tych wyzwań powinni zająć chrześcijanie? Reakcje są różne. Niektórzy przyjmują postawę obronną, patrząc krytycznie na współczesność. Nawołują do obrony starych wartość i zamykają się w twierdzy własnych przekonań i tradycji. Inni dostrzegają w postmodernizmie nie tylko zagrożenia, ale również okazję do naprawy błędów przeszłości. Dostrzegają, że żyjemy w czasie, w którym ekspresja wiary chrześcijańskiej może zostać przemieniona chyba w największym stopniu od czasów Oświecenia. 
Być może postmodernizm nie powinien być traktowany jak zagrożenie dla wiary, ale jak możliwość by pójść naprzód w rozwoju myśli chrześcijańskiej. Być może jest to dobry moment, by stać się osobą mniej zagorzale broniącą swego, a bardziej hojną w teologii i praktyce. 
Przez długi czas zachodnie chrześcijaństwo dzieliło się na dwa obozy - liberalny i konserwatywny. Hans Frei, teolog z uniwersytetu Yale, niedawno ukuł nowy zwrot - hojna ortodoksja (generous orthodoxy), oznaczający bycie równocześnie liberalnym i konserwatywnym, ale bez fundamentalizmu. 
Fundamentalizm cechował czasy modernizmu, wywodząc się z Oświecenia. Był odpowiedzią na poszukiwania ostatecznej „czystości doktrynalnej”, w obliczu wielu teologicznych kontrowersji. Fundamentalizm zdominował życie kościelne, oferując gotowe rozwiązania i szybkie odpowiedzi dużo wcześniej zanim powstały błyskawiczne zupki w proszku. 
Rezultatem takiego uprawiania teologii był podział na liberalnych i konserwatywnych chrześcijan zachodniego świata. Pomimo różnic, oba obozy cechowała ta sama modernistyczna pewność wobec własnych przekonań. 
Dzisiaj postliberałowie i postkonserwatyści szukają nowego kierunku teologicznego myślenia, opartego nie na pewności i dominacji, ale na pokornym dystansie wobec własnej interpretacji i uczeniu się od interpretujących Biblię inaczej. 
Świat może być dla osoby wierzącej złem koniecznym lub cudownym darem. Postmodernizm nie musi nas przerażać. Możemy nie tylko kimś być, ale również kimś się stawać. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz