Potępienie

Istnieją teologiczne powody dla których Bóg widzi nas inaczej niż my siebie widzimy. W Ewangelii mamy historię przyłapanej kobiety (Jan 8,1-11). Wydaje się, że stał za tym jakiś spisek. Ktoś musiał się natrudzić, śledzić, a może nawet zaaranżować okoliczności. Z jakiegoś powodu grupa grzeszników odczuwała pewien rodzaj satysfakcji potępiając grzesznika. 

Są oczywiście sytuacje wymagające pociągnięcia kogoś do odpowiedzialności za zbrodnie, kradzieże, morderstwa.  
Jednak w codziennym życiu, wielu czuje się ciut lepszymi od tych, których akurat świat się zawalił przez rozwód, depresję, skrywany lub jawny grzech, nieszczęśliwy wypadek. 

Istnieją trzy źródła potępienia. Pierwszym jest własne serce. Każdy z nas czasem siebie potępia za błędy, poświąteczną  nadwagę, za życie poniżej własnych oczekiwań. 

Drugim źródłem są ludzie - potępiamy innych i jesteśmy potępiani. Nie mam na myśli potępienia Eichmanna, czy Stalina. Bywamy potępiani za to, jacy zwyczajnie jesteśmy. To tak, jakbyśmy potępiali kaczkę za to, że jest kaczką. Generalnie wkurza nas ten jeden różniący nas promil DNA. 

Do tego dochodzi trzecie źródło - szatan, co znaczy oskarżyciel. Apokalipsa św. Jana 12 mówi, że szatan robi dwie rzeczy, zwodzi świat i oskarża wierzących. Każdy wierzący jest narażony na trzecie źródło potępienia,
w tym przywódcy Kościoła (to nasze ryzyko zawodowe - 
elektryk ma swoje ryzyko, jeszcze inne ma górnik. Czy powinno zatem dziwić, że połowa pastorów rezygnuje w ciągu pierwszych pięciu lat?).
Popełniamy błędy, jednak Bóg nikogo nie potępia. To oznacza, że Bóg już rozwiązał problem grzechu. Nie ma żadnych podstaw, by żyć w lęku przed groźnym Bogiem. W tej historii widzimy podejście Boga do całej ludzkości. Jezus nie potępił kobiety, ani tych, którzy ją przyprowadzili. 

Dlaczego? Ponieważ był ktoś jeden kogo Bóg potępił. Ten jeden potępiony to sam Bóg - w Chrystusie. Bóg rozwiązał problem zła w obrębie Trójcy. Potem przyszedł, by to światu uświadomić. Sam stał się grzechem i przekleństwem. Bóg w Jezusie potępił samego siebie. Wziął winę na siebie nie z braku wyjścia, ale z miłości. 

Bóg nie może być inny niż Jezus, może być tylko większy i lepszy. Bóg nie może potępić ludzi, ponieważ już zanim powstał świat, potępił zło w Sobie. Krzyż był tego uwieńczeniem. Bóg siebie potępił i następnie siebie usprawiedliwił w zmartwychwstaniu Jezusa. Nie można mówić o grzechu w oderwaniu od zwycięstwa łaski. 

Skutkiem tego jest pokój i bezpieczeństwo. Nie ma już żadnego potępienia dla tych, którzy są w Jezusie, ponieważ nowe Prawo życia zastąpiło stare Prawo grzechu i śmierci (Rz.8). To nie jest kwestia uczuć, ale prawa - boskiego aktu notarialnego. Bóg w Jezusie pokazał nam absolutną niemożliwość potępienia człowieka. Człowiek odrzucający Bożą łaskę może jedynie sam siebie skazać na potępienie. Bóg w Jezusie pojednał świat z sobą. 


Jezus powiedział do kobiety, nie potępiam cię, idź i nie grzesz więcej. Myślimy, że jest odwrotnie - przestań grzeszyć, a wtedy nie będziesz potępiona. Zakładamy, że Bóg zdecyduje o naszym potępieniu, czy niepotępieniu dopiero w rezultacie naszego postępowania. Myślimy w kategoriach ludzkich. Miłosierdzie działa odwrotnie. Najpierw trzeba przyjąć, że nigdy nie byliśmy i nie będziemy przez Boga potępieni. Z tej prawdy rodzi się życie wolne od ułudy grzechu - przez wiarę i łaskę, a nie przez ludzki wysiłek bycia ciut lepszym. To jest doprawdy dobra nowina! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz