Nowa świątynia

Biblia i tradycja żydowska podają, że Mojżesz rozmawiał ze Stwórcą „twarzą w twarz”. Tak, jak rozmawia przyjaciel z przyjacielem. Mojżesz w czasie swojego burzliwego życia dokonał wielu niezwykłych osiągnięć. W konfrontacji z Faraonem miały miejsce wyjątkowe zjawiska. Podobnie podczas długiej wędrówki przez pustynię, Mojżesz wielokrotnie zaskoczył wątpiących (w niego i w Boga) ludzi manifestując moc Bożą. 


Jednak najważniejszym rysem jego życia był fakt, że rozmawiał z Bogiem jak nikt inny z ludzi. Z tego właśnie doświadczenia zrodziła się jego osobowość, za którą szły cuda, pokora i odważne działanie. Z tych osobistych rozmów powstało Dziesięć Słów, nazywanych przykazaniami, które stały się wytycznymi dla całej historii Izraela i chrześcijaństwa. 


To pokazuje nam, że prorok w Izraelu nie był typowym wróżbitą tamtych czasów, których wtedy można było spotkać tak często jak dzisiaj przedstawicieli handlowych. Prorok to był ktoś zupełnie inny. Nie zajmował się sprawami małostkowymi, nie ciekawiły go ludzkie sekrety, nie wróżył nikomu przyszłości. Prorok był człowiekiem, który żyje z Bogiem, jest z Nim w szczególnie bliskim kontakcie. 


W jakiś wyjątkowy sposób patrzy na Stwórcę i opowiada o tym innym ludziom. Słyszy i widzi nie coś (przyszłość, przeszłość, zysk czy stratę), ale Kogoś - tego, który jest poza i ponad. Wystarczy, że wypowie dziesięć słów - i stają się one tym, co wyprowadza ludzi z niewoli, co otwiera oczy na świat Ducha. 


Zwykły wróżbita inspirował się obrazem stającego przed nim człowieka. Prorok Izraela inspirował się obliczem Boga. Wróżbita szukał satysfakcji swojego klienta oraz własnej. Prorok Izraela musiał być gotowy nawet na śmierć. Wróżbita reprezentował swoją tradycję, kulturę. Prorok Izraela występował w imieniu Boga, którego nikt nie widział i którego imię dziwnie brzmiało „Jestem”. Taka więź ze Stwórcą była fundamentem wiary Izraela. Tak Izrael szukał i znajdywał drogę do Boga. 


W tym właśnie kontekście można odczytać słowa otwierające ewangelię Jana: „Boga nikt nigdy nie widział, a pokazał Go nam Jedyny Syn—Bóg, który stanowi jedno z Ojcem”. W Mesjaszu, Jezusie z Nazaretu, spełniła się obietnica największego proroka. W Nim zrealizowało się wszystko to, co do Mojżesza odnosiło się tylko częściowo. Mesjasz jest przed obliczem Boga nie tylko jak przyjaciel, ale Syn. Żyje w najgłębszej jedności z Ojcem. 


Dzisiaj dzięki Jezusowi mamy otwarte drzwi do takiej więzi ze Stwórcą, której nawet nie miał Mojżesz. Jego twarz jaśniała na pewien czas po spotkaniu z Bogiem. My dzisiaj jesteśmy światłością świata. Nasze twarze mogą jaśnieć cały czas. Nie musimy jak Mojżesz iść do specjalnego namiotu lub w góry na spotkanie Boga. Stwórca zstąpił do nas i nasze ciała (namioty) uczynił swoją świątynią.


Dzisiaj problemem kościoła nie jest brak Boga, ale brak świadomości Jego obecności. Nie pamiętamy o tym, co mamy. Nie doceniamy faktu, że jesteśmy świątyniami, w których mieszka Duch Święty. Codziennie o tym pamiętajmy i niech nasze życie oświeca świat. Często wystarczy tylko dziesięć słów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz