Nie martw się

Bobby McFerrin napisał przebój pod tytułem Don’t worry, be happy (nie martw się, bądź szczęśliwy). Coś w tym jest, gdyż trudno mówić o szczęściu, gdy się zamartwiamy.  


Mamy w życiu do czynienia z dwoma rodzajami zmartwień.  Są zmartwienia zwyczajne i niebezpieczne. Te zwyczajne są lekkiego kalibru. Każdy musi się zatroszczyć o wiele szczegółów życia - zrobienie zakupów, wymiana oleju samochodowego, przygotowanie makijażu, zmywanie go codziennie na nowo (obserwuję żonę i córki, zajęte makijażem i demakijażem, i stwierdzam, że życie kobiet nie jest łatwe).   


Drugi rodzaj to zmartwienia niebezpieczne. Kiedy zaczynamy nosić zbyt duży ciężar. Wstajemy rano i cały czas ze strachem myślimy o tym czymś. W naszych głowach tworzy się scenariusz katastroficzny.  


Zamiast ze spokojem przechodzić od jednego zadania do następnego, czujemy dziwne napięcie, paraliżujący nas niepokój. Zmartwienie oplata myśli, emocje i ciało. Może prowadzić do bezsenności, utraty apetytu, nawet choroby. Nie pozwala cieszyć się życiem i paraliżuje nasz życiowy potencjał. Przed taką troską ostrzega nas Biblia. Mesjasz nauczał, aby nie troszczyć się o swoje życie i o jutro. Apostoł Paweł pisał, byśmy o nic się nie martwili, ale w modlitwie oddali to Bogu.  


Czasami w życiu dochodzi do tego, że zwykłe troski stają się tymi niebezpiecznymi. Następuje jakaś degradacja, a nasze myśli prowadzą nas do piekieł. Wielu stworzyło sobie w ten sposób osobiste piekło na własne życzenie. Schodzą do niego regularnie, albo już w nim mieszkają na stałe.  


Cały ten proces degradacji zaczyna się od zwątpienia, utraty podstawowego zaufania Bogu. Człowiek zatraca fundamentalny element wiary. Za każdym razem kiedy się niebezpiecznie martwię, to oznacza, że najpierw zachwiałem się w mojej wierze.  


Wiara to zapasy ufności. Wierzyć, znaczy ufać Bogu. Jeśli chcemy ochronić się od złych zmartwień, zacznijmy od  budowania i utrzymania wiary. Od czasu do czasu nachodzi mnie zwątpienie. Wtedy przypominam sobie masę boskich  obietnic i chcę od nowa ufać. 


W Biblii są tysiące obietnic, z których rodzi się ufność. Bóg obiecuje, że jest z tobą. Obiecuje, że cię kocha na zawsze i nigdy nie opuści. Wszystko zaczyna się od zaufania Bogu i Jego obietnicom. Są pewne ważne decyzje, które wyprowadzają nas z piekła zmartwień i wprowadzają do osobistego nieba. 


Pierwsza decyzja - nie będę się martwić

Druga decyzja - będę się modlić z ufnością 

Trzecia decyzja - będę dziękować za drogę wyjścia 


Przestańmy zamartwiać się biedami dnia wczorajszego. Nie obawiajmy się o przyszłość. Jeżeli dziś nie potrafimy być szczęśliwymi, nie oczekujmy, że jutro będzie inaczej. Wolnymi od zmartwień mamy być dzisiaj.  


1 komentarz: