Tak, wierzę! Cz.4


Jednym z zarzutów nowego ateizmu wobec wiary, jest nieokreśloność przekonań religijnych. Jeśli osoba wierząca mówi ateiście: "Wierzę, gdyż mam rację. Bóg mi to pokazał. Mam coś, czego ty nie masz" - to są to argumenty nie do obalenia, ale też uniemożliwiające rzetelną komunikację. 

Troska o ludzkość motywuje więc nas do prezentowania postawy poszukiwania zamiast posiadania prawdy. Człowiek wiary to człowiek w drodze. Prawdę odkrywamy cały czas, dzień po dniu, uczymy się przez całe życie. Jeśli ktoś chce posiąść całą prawdę na raz - znajdzie ją w pierwszej lepszej sekcie. Wiara w Stwórcę wymaga pokory, by móc wyznać "wiem, że nie wiem". W tym zawarta jest nie tyle ślepa ignorancja, co raczej zaufanie do Stwórcy, który jest ukryty, tylko częściowo odkodowany w stworzeniu, fizycznie objawiony w Mesjaszu, a zarazem tak wielki i wszechobecny, że stoimy zbyt blisko, by Go zobaczyć. Augustyn powiedział: "Jeśli rozumiesz, to znaczy, że nie jest to Bóg" (Si comprehenderis, non est Deus). Przesłanie wiary nie może być prezentacją arogancji, że wiemy wszystko. Tak więc, pomiędzy relatywizmem (nie istnieje najwyższa prawda), a absolutyzmem (moja prawda jest najwyższa), istnieje pokorne podążanie za prawdą, która jest zawarta nie w jednej religii, ale jednej osobie - w Chrystusie.  

Na koniec, warto pamiętać, że wiara w Boga nie jest ustanowionym raz na zawsze zbiorem zasad. Droga wiary nie jest sztywnym kodeksem, ale opowiadaniem, które trwa i jeszcze się nie skończyło. Dopiero kiedyś nadejdzie ostatni rozdział i zostanie powiedziane ostatnie słowo tego opowiadania. W ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat zrobiono z opowiadania wiary zbiory paragrafów, przeciwnych sobie, które podzieliły naśladowców Chrystusa na tysiące frakcji. Każda oczywiście uważa, że kodeks ich "plemienia" jest jedynie słuszny. W rezultacie chrześcijaństwo stało się platformą ścierania się różnych od siebie kodeksów, powodując zamieszanie, zamiast być światłem w świecie. Czy zdołamy powrócić do prostego opowiadania o Jezusie?  

Wiara w Stwórcę jest najbardziej logicznym wytłumaczeniem sensu życia i istnienia świata. Takie cechy jak miłość, kreatywność, rozwój intelektualny, sumienie, wskazują na Inteligentną Osobę. Według nauk fizyki mamy kilkanaście stałych, dzięki którym istnieje życie. Wystarczyłoby bardzo małe odchylenie jednej z nich, by wszystko runęło. Zbieg okoliczności? Bycie ateistą też wymaga wiary, ponieważ nie można udowodnić, że Boga nie ma. Można zdecydować, że Go nie ma, ale tego nie da się potwierdzić. To nie jest kwestia obliczeń, jak na przykład czy ziemia jest płaska czy okrągła. Ateizm jest tak samo formą wiary, jak każda religia, (która jest określonym zestawem wierzeń, wyjaśniającym sens życia). Dlatego ateista też jest na swój sposób osobą religijną. Ateizm, tak samo jak teizm, jest wyborem serca, niepodlegającym naukowej weryfikacji.

W poszukiwaniu sensu życia warto zastanowić się nad wiarą w niewidzialnego Stwórcę, który uchyla rąbek swojej Istoty w otaczającym nas świecie. W końcu wiara to pewnego rodzaju loteria. Jednak, jak powiedział Blaise Pascal: "Lepiej wierzyć w coś, czego nie ma, niż nie wierzyć w coś, co jest". Ostatecznie, jeśliby się kiedyś okazało, że Stwórca nie istnieje, nic nie tracimy. Jeśli jednak okaże się, że On istnieje? 

1 komentarz:

  1. "Lepiej wierzyć w coś, czego nie ma, niż nie wierzyć w coś, co jest"
    dobre

    OdpowiedzUsuń