Pustka przesytu

Współczesność przyniosła nam poważne wyzwanie - czy istnieje złoty środek pomiędzy chciwym gromadzeniem dóbr, bez względu na konsekwencje, a życiem na przyzwoitym poziomie, gdzie nie brakuje na to, co niezbędne i nawet trochę zostaje na kręgle i rodzinne wakacje? Każdy poważnie myślący człowiek zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na nim spoczywa - by zapewnić dobry byt sobie i rodzinie. Praca jest moralnym obowiązkiem oraz jednym z głównych sposobów modlitwy. Jednak praca ponad wszystko staje się jej zaprzeczeniem. Mamy tu do czynienia z silnym wpływem przeciwnym życiu i nauce Chrystusa.

To zjawisko nazywamy konsumpcjonizmem, który jest jednym z największych zagrożeń XXI wieku. Kultura hedonistyczna, pragnienie posiadania coraz więcej, przy jednoczesnym uczuciu niedosytu, niezaspokojenia. Konsumpcjonizm możemy rozgraniczyć na tradycyjny i współczesny. Pierwszy to zaspakajanie podstawowych zachcianek. Drugi to poszukiwanie silnych wrażeń, zaspakajanie nowych idei i marzeń. W tej współczesnej kategorii zwiera się również hedonizm duchowy, polegający na zaspakajaniu artystycznych, wysublimowanych pragnień. Widzimy zatem, pewien progres od pożądania prymitywnego do wyszukanego. 

Początków dzisiejszego konsumpcjonizmu można się dopatrzeć w czasach Reformacji, która przy okazji zrodziła pragnienie dobrego życia codziennego. Tłem konsumpcjonizmu stała się idea szeroko pojętej nowoczesności. Tak więc, nie był to tylko problem teologiczny, ale socjologiczny. Reformacja nie stworzyła, ale sprzyjała postawom konsumpcjonistycznym. Dobrym podłożem stało się wynalezienie druku, rozwój państw narodowych, jak też znane nam procesy globalizacji. Oczywiście w różnych krajach i kulturach widzimy wiele odmian konsumpcjonizmu. Czasy powojenne XX wieku stworzyły warunki, w których dostępne stały się dobra materialne i wolny czas. W latach 80-tych rozpoczęło się na dużą skalę wytwarzanie potrzeb człowieka, po to, by je masowo zaspokoić. 

Widzimy również połączenie konsumpcjonizmu z silnym poczuciem indywidualizmu - liczy się jednostka i jej potrzeby. Zatraca się tradycyjny model rodziny. W przeszłości małżeństwo stanowiło bardziej układ gospodarczy niż emocjonalny. Z czasem nastąpiła zmiana modelu rodziny na partnerski, w którym osobiste potrzeby stały się ważniejsze od wspólnego dobra. Efektem tego jest między innymi wysoka skala rozwodów i wolnych związków. 

Konsumpcjonizm jest społecznym paradoksem, gdyż z jednej strony posiadamy coraz więcej wolnego czasu, materialnych dóbr, wolności, praw, a z drugiej strony ogarnia nas wprost proporcjonalnie lęk przed utratą tego wszystkiego. Panicznie boimy się kryzysu, deficytu, redukcji zatrudnienia. Okazuje się, że im więcej posiadamy, tym więcej mamy zmartwień, a mniej radości. Zamknęliśmy się w błędnym kole, w cyklu, na który składa się pożądanie, zakup, spożycie, rozczarowanie i ponowne pożądanie. Nowoczesna niewola za złotymi drutami. Pustka przesytu. Czy na tym polega życie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz