Prorok cz.3

Kolejna ważna różnica dotyczy tego, że w moim przekonaniu, prorocy to zwyczajnie określenie dzisiejszych przywódców lokalnego kościoła, a nie wyjątkowych jasnowidzów. 

Apostoł Paweł mówi o tak zwanych pięciu urzędach (przywódczych) kościoła. Jest wśród nich między innymi prorok. Duch Święty zarządza Kościołem. Tak więc każde lokalne przywództwo inspirowane Duchem, jest też prorocze. Przykładem tego jest opis przywództwa w kościele w Antiochii (są tam wymienieni prorocy i nauczyciele - czyli po prostu przywódcy). 

Dlatego Paweł mógł asertywnie odpowiadać Agabusowi (jednemu z przywódców jerozolimskich), ponieważ też był przywódcą kościoła (prorokiem). Tymoteusz pełnił służbę przywódczą, czyli był pastorem, trochę apostołem, ewangelistą, na pewno nauczycielem i wnioskuję, że również prorokiem. 

Wydaje się zatem logiczne, że jeśli byłbym wtedy pastorem to nazywaliby mnie prorokiem. Ale jeśli byłbym tak zwanym zwykłym wiernym, to również mógłbym być głosem proroczym. Mógłbyś mówić dobre rzeczy do mojego życia tak samo jak ja do twojego. Różniła nas jedynie funkcja przywódcza, stopień odpowiedzialności. Reasumując różnica w pierwszym kościele między prorokowaniem a prorokiem mogła polegać na tym, że ten drugi był przywódcą (pastorem, biskupem, starszym) danego lokalnego kościoła. 

A teraz spróbujmy złapać perspektywę historyczną - pierwszy kościół był pod silnym wpływem kultury żydowskiej. Określenie "prorok" było zapożyczone ze Starego Testamentu. W ten sposób łatwiej było nazwać przywódców. Dzisiaj nie ma takiej potrzeby. Jeśli jestem duchownym, pastorem, biskupem, liderem kościoła, nikt nie musi mnie tytułować "per prorok". Zmieniły się czasy i język jakim się posługujemy. A ponieważ już nie potrzebujemy starotestamentowych jasnowidzów (słowami Jana: "mamy namaszczenie i wiemy wszystko"), termin "prorok" schowajmy do szuflady. Choć na przykład w chrześcijańskiej kulturze Afryki jest on wyjątkowo popularny. Całe zamieszanie ze współczesnymi prorokami wzięło się ze zbyt dosłownego odczytywania tekstów Biblii oraz z egoistycznego dążenia do władzy i kontroli nad innymi (o czym napiszę więcej innym razem). 

Tak więc na koniec prosta rada. 
Jeśli potrzebujesz usłyszeć o sobie dobre rzeczy, nie szukaj gdzieś super proroka, ale wypowiadaj je nad swoim życiem! 
Jeśli widzisz, że kościół potrzebuje dobrego słowa, sam je wypowiedz (w kazaniu, modlitwie, rozmowie). 
Widzisz, że twoja rodzina, sąsiedzi, miasto potrzebuje przemian społecznych - wypowiadaj to do nich i nad nimi. 
Jeśli spotkasz kogoś, kto jest uważany za proroka, to albo masz do czynienia z normalnym przywódcą kościoła (niepotrzebnie nazywanym prorokiem), albo z pseudo jasnowidzem, który chce się wcielić w postać sprzed trzech tysięcy lat.  

Czasy jasnowidzów takich jak Izajasz i Jeremiasz dawno przeminęły. 
Ciąg dalszy nastąpi :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz