Jednym z popularnych słów młodego pokolenia jest "mega". Trzeba się więc mega wyspać, zjeść mega śniadanie, mega się ubrać, przeżyć mega dzień, poderwać mega chłopaka/dziewczynę i chodzić do mega kościoła. W polskich warunkach mega kościół znaczy coś innego niż angielski zwrot "mega church".
W sumie to wierzę w mega życie - w przestrzeni Królestwa Bożego. Życie pełne harmonii, dobroduszności, bez przemocy i agresywnej rywalizacji. Takie życie zaprezentował Mesjasz.
Jednak część kościoła ma kłopot z definicją życiowego sukcesu.
Mam dwóch przyjaciół, z których jeden mieszka w USA, założył kościół w dużym mieście, po kilku latach pracy ma ponad 200 ludzi, świetny zespół muzyczny, dobre kolekty, własny budynek.
Drugi mieszka na Ukrainie, zakładał kościół w małym mieście, miał na spotkaniach w porywach do 40 osób, musiał wynajmować jakąś średniej jakości salę.
Który z nich odniósł większy sukces?
Jednym z największych problemów jest porównywanie się z innymi. Można wyjść z tego zestawienia z poczuciem narastającej rywalizacji, samozadowolenia, albo zniechęcenia, że nigdy nie osiągniemy tego, co inni.
Powodem zamieszania jest ludzkie podejście do definicji sukcesu, nie zawsze zgodne z zasadami królestwa Mesjasza. Z perspektywy świata sukces to wymierne, namacalne osiągnięcia finansowe, liczebne, osiągnięcia w postaci sławy, wpływu, uznania innych, zdobycia nagród. Dotyczy zwykle progresu i podwyższania jakości - więcej, szybciej, lepiej. Na czym zatem polega sukces w królestwie Mesjasza?
Sukcesem jest przede wszystkim odkrywanie tego kim jestem. Jezus posiadał głęboką samoświadomość. Wiedział kim jest i z tej wiedzy wynikało jego postępowanie i nauka.
W dzieciństwie chciałem być Brucem Lee - super karateką z filmu "Wejście smoka" (nie tylko ja, ale moi koledzy i chyba większość chłopców w Polsce). W kościele niektórzy chcą być ewangelistami jak Reinhard Bonnke, pastorami jak Rick Warren, Brian Houston. Próba wcielenia się w innych do niczego dobrego nie prowadzi.
Odkrywajmy swoją wyjątkową tożsamość, ponieważ z niej wypływa siła i efektywność. Każdy z nas urodził się z conajmniej kilkoma unikalnymi talentami. To sprawia, że twoja kombinacja jest naprawdę niepowtarzalna. Z niej może zrodzić się mega życie.
Upadabniając się do innych przestajemy kreować, a zaczynamy kopiować. Zamiast ucieleśniać wyjątkowe obdarowanie, zaczynamy udawać kogoś innego. Powielamy nudne szablony i mechanizmy, zamiast tworzyć nowy świat. Nie dajmy się onieśmielać z powodu swojej unikalności. Każdy z nas jest artystą na swój własny sposób, każdy jest wyjątkowym odbiciem Stwórcy.
Jest kilka prostych metod, pomocnych w odkrywaniu kim jesteśmy.
Po pierwsze, znajdujmy czas na głęboką autorefleksję. Regularnie zastanawiajmy się nad sobą. Korzystajmy z pytań naprowadzających:
Moje najsilniejsze obdarowania to...
Moje najsłabsze obdarowania to...
Po drugie, rozwijajmy swoje silne strony, ponieważ one definiują to kim jesteśmy i są kluczem do mega życia.
Bądź sobą - bo nikt inny tobą być nie może.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz