Mega życie 2

Ostatnio pisałem, że życie polega na zrozumieniu kim jestem. Mesjasz powiedział: "Jestem drogą, prawdą i życiem". Tak mówił i żył. Człowiek, który nie wie kim jest i co raz wciela się w kogoś innego, daleko nie zajdzie. 

Kolejnym ważnym czynnikiem jest odkrywanie życiowej misji. Kiedy zaczynamy rozumieć kim jesteśmy, następnym krokiem będzie poszukiwanie życiowej misji w oparciu o naszą tożsamość. W pewnym sensie wszyscy nosimy w sobie małego Jonasza, uciekającego przed boskim przeznaczeniem, zwykle zupełnie nieświadomie. Zajmujemy się mnóstwem innych spraw, budujemy swoje zamki z piasku, krzątamy się wokół wielu zajęć, a tymczasem może nam umknąć to, co najistotniejsze - życiowa misja, dla której jesteśmy teraz na ziemi. Ta misja nie musi być niezwykła, choć jest wyjątkowa. Nie musi być szczególnie heroiczna, spektakularna, medialna. 

Może nią być dobre wychowanie dzieci, ciche inwestowanie w Zosię, Jasia, może w przyszłego "Billy Grahama", albo "Bill Gatesa", wywieranie wpływu w dziedzinie sztuki, nauk humanistycznych, teologii, medycyny, czy innych obszarów, dzięki czemu kolejne pokolenia zbudują coś cennego. Twoja misja jest zwykle małym ziarenkiem, jednak bez niego nic dobrego w tym miejscu nie wyrośnie. Jak łan zboża składa się z pojedynczych ziaren zasianych w ziemi, tak życie na naszej planecie składa się z tego, co każdy zasiewa. 

Jeśli zgodnie z własną tożsamością robimy to co lubimy w sposób dający satysfakcję nam i ludziom wokół, to jest sukces. Nie powinniśmy porównywać się z innymi, ale możemy się od nich uczyć. 
Na przykładzie takich postaci jak Jezus, Nelson Mandela, Joni i wielu innych uczymy się jak wytrwać w obliczu przeciwności, by ostatecznie zrealizować to, co chcemy, jak cierpienie kształtuje życiową misję, jak ważne jest przebaczanie, jak misja ulega zmianie i wymaga zaakceptowania innej roli i gotowości utraty starej, by mogła się pojawić nowa. 

Na koniec kilka praktycznych wskazówek, pomocnych w realizacji życiowej misji: 

Nie staraj się robić jak najwięcej, ale to co ważne na ten czas. 
Może potrafisz więcej, ale czy to oznacza, że masz wszystko robić na raz? Nawet wielobój ma swoje granice. Jezus z pewnością mógł zrobić więcej, ale wykonał tylko to, co powinien. Nie rozliczam moich dzieci z tego jak bardzo były zajęte, ale czy zrobiły to, o co prosiłem. 
Zamiast porównywania z innymi zmierz się z sobą - na ile teraz realizujesz życiową misję? Na ile się do niej przygotowujesz? 
Realizuj konsekwentnie i z modlitwą swój plan.
Zrelaksuj się - nie jesteś alfą i omegą. Masz swoje ziarenko, ale pamiętaj, że nie obsiejesz całej planety.  
Ciesz się życiem - rodziną, jedzeniem, wolnym czasem. Życiowa misja nie jest katorgą, ale przyjemnością. 
Rozłóż siły na lata - myśl 2,5,10 lat do przodu. Nie wszystko co masz w sercu jest na dziś.  
Pracuj bardziej w kategoriach partnerstwa niż osobistych osiągnięć. Doceniaj przyjaźnie, zespoły, współpracę. Na twój sukces będzie mieć wpływ wielu wspaniałych ludzi. 

Nie uciekaj od tego, kim jesteś - biegnąc w niewłaściwym kierunku spalisz trochę kalorii, ale stracisz przy tym cenny czas. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz