Pocieszyciel

W ewangelii Jana Duch Święty kilkakrotnie nazwany jest Pocieszycielem.   
Co mi przychodzi na myśl, gdy słyszę słowo Pocieszyciel? Stwórca rozumiejący kruchą naturę ludzką, wspierający zasmuconego człowieka. Troskliwy, wyrozumiały, dobry. Jak ogrodnik, delikatnie pielęgnujący roślinę.  Jak matka, która rodzi bezradną istotę i otacza troską. Duch Święty zrodził świat, ciebie i mnie.  

Pocieszyciel jest potrzebny, gdyż życie zazwyczaj nie płynie lekko.  
Czy moja kochana żona, wracająca ze sklepu z nową bluzeczką, potrzebuje pocieszenia? Chyba raczej ja! Czy potrzebuje pocieszenia zwycięzca na mecie? Klient, który właśnie wygrał darmową puszkę Coli? Czy potrzebuje go osoba zdrowa lub uzdrowiona?  
Potrzebujemy Pocieszyciela, ponieważ przez większość dni zmagamy się z emocjami, słabościami, rozterkami.  

Zmagamy się z poczuciem winy.   
Poczucie winy potęgują w nas rodzice, partnerzy, szkoła, pracodawca, religia i kościół, własne dzieci i oczywiście my sami: „zmarnowałem życie, nie wykorzystałem szansy…”

Obarczanie innych winą oznacza chęć dominacji. Adam: to wina Ewy. Ewa: to wina węża. Wąż: to wina Boga... Żeby stworzyć winę i karać wystarczą ludzie. Zauważyłem pisząc i przemawiając, że niektórzy uaktywniają się tylko wtedy, kiedy mają coś negatywnego do powiedzenia. Jest wokół nas tak wielka presja wzbudzająca poczucie winy, że Pocieszyciel ma pełne ręce roboty. Kto będzie oskarżał? Potępiał? Kto odłączy nas od miłości, która jest w Mesjaszu? 

Dlaczego niektórzy myślą, że również Duch Święty wzbudza poczucie winy? Mówią, że przychodzi do naszego życia i jedyne czym się zajmuje to wyszukiwanie naszych grzechów, win, błędów... To się bardziej kojarzy z urzędnikiem ze skarbówki! Cóż za pocieszenie - zrozum jaki jesteś zły i grzeszny... 

Biblia pokazuje, że jest jeden Oskarżyciel i jeden Pocieszyciel - i że są to zupełnie dwie inne osoby. Oskarżyciel nigdy nie pociesza, a Pocieszyciel nigdy nie oskarża. Miałem dawno temu dwóch nauczycieli muzycznych. Jeden uczył mnie gry na akordeonie, drugi na gitarze. Pierwszy sprawiał, że czułem się zerem, totalną porażką, największym nieudacznikiem. Drugi był w stanie, mimo moich oczywistych błędów, cierpliwie i pozytywnie mnie uczyć, zresztą do dziś jest moim przyjacielem. Zostałem przy gitarze. 
Wsłuchuję się dzisiaj w głos Pocieszyciela, ponieważ nikt tak jak On mnie nie zna, a przy tym nikt tak dobrze o mnie nie myśli, uwalniając od ciągle pojawiającego się poczucia winy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz