Kochana rutyna

Słowo rutyna kojarzy się raczej negatywnie. Kompozytor i pisarz Karol Szymanowski napisał, "na każdym polu pracy społecznej idee reformatorskie wywołują z matematyczną niemal dokładnością zorganizowany opór stęchłej rutyny i tradycjonalnego szablonu". W istocie rutyna jest czasem hamulcem postępu, chcę jednak wbrew wszystkim stereotypom pokazać pozytywną stronę rutyny, która może się stać źródłem postępu. 

Jest kilka powodów, dla których rutyna jest w życiu potrzebna, a nawet niezbędna. W dużej mierze dzięki rutynie jesteśmy w stanie zbudować coś trwałego, dojść do celu, a nawet dokonać przełomu. Piszę to w oparciu o własne doświadczenia. Ostatnie lata pokazały mi jak ważna w moim życiu jest rutyna i jak bardzo pomogła mi dojść do miejsca, w którym jestem dzisiaj. 

Mistrzostwo nigdy nie jest przypadkiem. Bez względu na to czy mówimy o sportowcach, naukowcach, muzykach, biznesmenach, przywódcach - ostatecznie zawsze chodzi o to samo - należy pewne czynności powtórzyć setki razy, w długim okresie czasu, zanim efekt będzie imponujący. Większość znanych kompozytorów tworzyło muzykę przez conajmniej dziesięć lat, zanim zostali docenieni. 
Tak więc kluczem do trwałych pozytywnych przemian jest zakochanie się w nudnej rutynie. Dobrze, gdy wreszcie następuje w człowieku taka zmiana nastawienia, że jest w stanie powiedzieć - moja kochana rutyna! (Szczerze, nie zawsze kocham moją rutynę, ale przynajmniej staram się w niej dostrzegać plusy). Podam dwa przykłady błogosławieństwa rutyny z własnego życia. 

Rozwój twórczości pisarskiej. 
Od kilku lat czułem w sobie narastającą chęć pisania, ale nie potrafiłem wejść w rytm, w rutynę pisania. Oczywistą rzeczą jest, że nikt nie zostaje pisarzem jeśli nie pisze. Kiedy półtora roku temu zacząłem pisać blog, był to moment, w którym postanowiłem poważnie potraktować pisanie. Mniej więcej od tego czasu piszę systematycznie, nie ważne jak i co, nie ważne ile błędów popełniam, najważniejsze, że piszę. W ciągu ostatnich miesięcy wyrobiłem w sobie rutynę pisania i edytowania tekstu około godzinę dziennie od poniedziałku do piątku przed południem. Czynię to każdego dnia z małymi wyjątkami. W rezultacie kończę pisanie książki, która, mam nadzieję, kiedyś się ukaże. Nie byłoby tego, gdyby nie kochana rutyna. 

Rozwój kondycji fizycznej.
Zaraz po czterdziestce zdałem sobie sprawę jak bardzo potrzebuję powrócić do większej sprawności fizycznej. Niestety jak to bywa, mój zapał szybko zgasł i powracał w formie zrywów po przeczytaniu fajnego artykułu, w trakcie słonecznego dnia. Aż w końcu zrozumiałem, że nic z tego nie będzie jeśli pominę najważniejszy czynnik - rutynę. To dzięki niej od ponad roku jestem na siłowni godzinę trzy razy w tygodniu i nie opuściłem ani jednego ćwiczenia. Nawet kiedy podróżuję, zawsze się siłka znajdzie gdzieś w pobliżu. W ostateczności pozostają pompki i inne ćwiczenia nie wymagające dodatkowego sprzętu. Nie chodzi w tym tak bardzo o to jakie robię postępy (choć to jest zachęcające), ale o to, że systematycznie idę i to robię. Moją motywacją na kolejne tygodnie i miesiące są dotychczasowe osiągnięcia i fakt, że mam rutynę i nie chcę z niej zrezygnować. To oczywiście przekłada się na moje zdrowie, samopoczucie, duchowość i według opinii mojej żony nawet na wygląd! Wszystko dzięki kochanej rutynie.   

Jak widać rutyna nie musi być hamulcem, ale może służyć rozwijaniu umiejętności. Jest naszym cichym sprzymierzeńcem. Te same zasady dotyczące rutyny odnoszą się do wielu innych dziedzin naszego życia - relacji, edukacji, duchowego rozwoju, biznesu. To kwestia ułożenia priorytetów, pielęgnowania motywacji, mentalnej dyscypliny - po prostu pokochania rutyny.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz