Nowe narodzenie

Cechą dorosłości jest obecność życia i śmierci. Dojrzałość to rozwój życia, a równocześnie jego zanik. Człowiek dorosły ma pełniejsze życie niż dziecko, posiada większą wiedzę, głębsze rozumienie życia, bogate doświadczenie, mądrość. 


Jednak równocześnie ma miejsce utrata życia. Człowiek dojrzewa, ale się starzeje. Zanika coś z wyobraźni, pogody ducha, umiera dziecięca prostolinijność i pasja rozwoju. W ich miejsce pojawia się stres, cynizm, katalog rozczarowań, nieufność, ironia, tradycja i zahamowanie rozwoju. 


Ponieważ dojrzałość powoduje ogólny zanik życia, trzeba coś odzyskać i utrzymać z geniuszu dziecka. Dlatego Jezus mówił o pewnego rodzaju narodzeniu się na nowo. To nowe narodzenie jest symbolem zupełnie innego stylu życia. 


Jezus rozmawiał z wieloma ludźmi, a jedynie podczas spotkania z Nikodemem posłużył się obrazem narodzenia na nowo. Dlaczego? Być może z tego powodu, że tamtej nocy Jezus spotkał człowieka za bardzo dorosłego. Wydaje się, że Nikodem potrzebował odzyskać coś z dziecka. 

 

Narodzenie na nowo dla wielu chrześcijan kojarzy się przede wszystkim z jednorazowym duchowym przeżyciem - takim osobistym oświeceniem, nawróceniem. Mówimy o momencie narodzin z Ducha. Jest to jeden z wielu biblijnych obrazów, ilustrujących relację człowieka z Bogiem. Obraz stania się dzieckiem Bożym często pojawia się w Biblii. 


Jednak w szerszym kontekście, chodzi również o coś życiowego - odzyskanie natury dziecka. Jezus powiedział, że jeśli nie staniemy się jak dzieci, nie wejdziemy do Jego królestwa. Nowe narodzenie staje się stylem życia. Nie można pozostać osobą infantylną, ale trzeba w pewnym sensie stać się jak dziecko, będąc dojrzałym człowiekiem.


Nikodem z pewnością potrzebował odzyskać prostotę dziecka. Jego poziom wiedzy skomplikował mu życie i utrudniał relację z Bogiem. Być może brakowało mu również radości dziecka. Rozwój intelektualny, praca zawodowa, zmienia wielu radosnych nastolatków w śmiertelnie poważnych dorosłych. 


Wydaje się, że skoro Nikodem szukał rady u Jezusa, potrzebował odzyskać dziecięcy wewnętrzny spokój. Dziecko nie wojuje z samym sobą, żyje w harmonii. Im bardziej rozwija się rozum, tym mniej spokoju w człowieku. Nasila się egoizm, napięcie, wewnętrzny konflikt. Człowiek z wiekiem zniechęca się też do samego siebie. Dziecięcy egocentryzm zmienia się w poważny egoizm.  


Ten znany żydowski nauczyciel bardzo potrzebował odzyskać szczerość dziecka. Osoba dorosła zdaje sobie sprawę z własnych słabości, stąd uczy się mieć dobrą minę do złej gry. Dojrzałość jest trwale skażona nieszczerością. To jest droga każdego Adama i każdej Ewy. Wszyscy rodzimy się w raju niewinności i dojrzewając wpadamy w obłudę, zasłaniając swoje wady czym się tylko da.  


Przesadna dorosłość jest równie zła jak chorobowy infantylizm. Dojrzałość pozbawiona cech dziecka, wpędza ludzi w fanatyzm, w małostkowość, nadętą powagę, egoizm. Jednak przede wszystkim zaślepia na życiodajną relację ze Stwórcą, który jest kochającym Ojcem. Tylko dziecko może doświadczyć tej zbawczej miłości. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz