Tańczący z Bogiem

Jest coś wyjątkowego w trzymaniu kogoś za rękę.
Małe dziecko ma potrzebę trzymania osoby bliskiej. Kiedy człowiek odkrywa piękno romantycznej relacji, towarzyszy temu ekscytujące przeżycie trzymania się za ręce.
Pewien czas temu został przeprowadzony eksperyment: grupę kobiet poddano lekkiemu elektrowstrząsowi. Za pomocą mądrych urządzeń mierzono kobietom strach i ból jakie odczuwały podczas eksperymentu. Tomograf rejestrował aktywność ich mózgu. Jeśli podczas eksperymentu kobieta pozostawiona była sama sobie, to bardzo się bała i doznawała fizycznego bólu. Jej emocjonalna część mózgu była aktywna. Jeśli pracownik laboratorium którego kobieta nie znała (nawet nie widziała jego twarzy), po prostu trzymał ją za rękę, odczuwała mniejszy strach, ale mimo wszystko mózg wciąż reagował na ból. Natomiast kiedy za rękę trzymał ją mąż, nie odczuwała bólu, mózg był spokojny na wszystkich swoich poziomach! Panowie, kiedy następnym razem żonę rozboli głowa, wystarczy wziąć za rękę!!



W Biblii mamy obraz Boga, trzymającego nas za rękę. To ilustracja Jego miłości, więzi, łaski i bezpieczeństwa. Prosty obraz, a jednak niesamowicie ważny w odniesieniu do naszego życia i naśladowania Jezusa.
W Ewangelii Jana 10:27–30 Jezus odkrywa przed nami piękno naszej relacji z Nim.
“Owce moje głosu mojego słuchają, i Ja znam je, a one idą za mną. I Ja daję im życie wieczne i nie zginą na wieki i nikt nie wydrze ich z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, jest większy od wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.“
Co Jezus chce nam powiedzieć?
Może najpierw czego, moim zdaniem, Jezus nie zamierzał powiedzieć. Myślę, że nie chciał przedstawić listy wymagań wobec nas. Tak łatwo wpadamy w koleiny samo doskonalenia i samo potępienia, w religijnego pycho — doła. Można by właśnie z tego tekstu stworzyć całkiem imponujący — wymagający — potępiający konspekt, typu:
Musisz jeszcze lepiej słuchać głosu Pasterza
Musisz coraz lepiej poznawać Pasterza
Musisz dużo lepiej iść za Pasterzem
Brzmi znajomo? oczywiście. Z każdym punktem można wpędzić ludzi w coraz większe poczucie winy i narzucić więcej wymagań, przykazań. Efektem będzie głębokie westchnienie — ach, ileż nam jeszcze brakuje… Jak daleko jeszcze od ideału. I po części prawda, ale tylko po części. Ileż takich konspektów wyprodukowałem, ile kazań wygłosiłem. Kiedyś używałem słowa “musisz”. Dzisiaj (na szczęście) troszkę więcej rozumiem, choć ciągle mało i lubię bardziej słowo “możesz”.
Wracam do tekstu, Jezus po prostu opisuje relację miłości, jaką ma z nami. Jesteśmy Jego owcami, On jest naszym pasterzem, idziemy za Nim (czasem wybieramy zły zjazd z Drogi, ale się reflektujemy i wracamy z powrotem).
Trzy wnioski:
Po pierwsze Bóg nas nigdy nie wypuści.
To jest piękny obraz Bożej walki o nas. Dwa razy użyte słowo “wydrze” wskazuje na jakąś szarpaninę, walkę o coś, o kogoś, kto jest cenny, zbyt cenny by wypuścić z rąk.
Możemy powiedzieć językiem Biblii, że krąży wokół nas szatan, jak lew żądny krwi, naszej krwi. A kim my jesteśmy w tej szarpaninie? Ofiarą? Winowajcą? Czy prowokujemy zamieszanie (jak zbyt skąpo ubrana pani), czy jesteśmy niewinnymi ofiarami kosmicznej walki dobra i zła? Pewnie od czasu do czasu naiwnie wyciągamy ręce, by pogłaskać jakby śpiącego, nie groźnie wyglądającego lwa, jak nieostrożni turyści w zoo. Jesteśmy wtedy zarówno winnymi jak i ofiarami. Jednak generalnie w życiu nie chcemy takich problemów i pragniemy żyć z Jezusem i dla Jezusa. Skoro jesteśmy Jego naśladowcami, tymi, którzy podjęli świadomą decyzję kochania Boga i zaufania wobec Niego, to pamiętajmy, że w tej szarpaninie Bóg jest po naszej stronie. Jeśli Bóg za nami, którzy przeciwko nam!
To nie na nas się Bóg złości. Jeśli ktoś chciałby wyrwać coś cennego z naszych rąk — torebkę, portfel, tablet, a może nasze własne dziecko… Jaka będzie nasza reakcja? Na czym skupi się nasz gniew i oburzenie? Z pewnością nie na obiekcie kradzieży, ale na sprawcy. Nie wykrzykniemy, “Ty niewierna torebko! Ty niewierna córeczko!” Raczej wzbudzi się w nas współczucie i jeszcze silniejsza więź z osobą lub przedmiotem, który o mało co nie straciliśmy. W ten sam sposób Bóg się nad nami lituje. Nie daj się złapać w potępienie, kiedy zło cię atakuje. Bóg ciebie nigdy nie wypuści.
Dlatego też Bóg nas nigdy nie upuści.
Temu, który was może ustrzec od upadku i stawić nieskalanych i radosnych przed obliczem swojej chwały, jedynemu Bogu, naszemu zbawicielowi, przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana, niech będzie chwała, majestat, moc i panowanie przed wszystkimi wiekami, i teraz, i po wszystkie wieki. Amen. List Judy 24
Dlaczego czasem upadamy?
Nie dawno odebrałem telefon, miła pani powiedziała, że dzwoni ze Straży Pożarnej. Poinformowała mnie o nowych przepisach, zmianach i zaproponowała po cenie promocyjnej nowe niezbędne oznakowania. W pierwszej chwili przystałem na tę propozycję, ale im więcej o tej rozmowie myślałem, tym więcej pojawiało się znaków zapytania. W końcu zadzwoniliśmy do Straży Pożarnej by zweryfikować tę sprawę. Okazało się, że nic z tego nie było prawdą i na szczęście udało się nam uniknąć oszustwa.
Tak też jest w naszym życiu. Upadamy, ponieważ dajemy się oszukać staremu, chytremu lisowi. Dzwoni do nas i mówi, jesteś grzesznikiem, masz problem z grzechem, nigdy sobie z tym nie poradzisz, musisz się bardziej starać.
Zauważ, że kiedy apostoł Paweł pisał listy do kościoła, w nagłówku nie czytamy, “do grzeszników w Koryncie, Efezie, Filipii.” Paweł nie nazywa wierzących ludzi grzesznikami, ale świętymi. Problem polega na tym, że jeżeli uwierzymy w to oszustwo, że jesteśmy grzesznikami, to będziemy żyli jak grzesznicy (wyjątkiem jest wypowiedź w liście Jakuba 4:8, obmyjcie ręcę grzesznicy, co jest o tyle zaskakujące, że Jakub w krótkim liście nazywa swoich czytelników 15 razy braćmi. Użycie przez Jakuba słowa grzesznicy w odniesieniu do wierzących było celową hiperbolą, mającą wywołać głębokie poruszenie i potrzebną przemianę). Nowy Testament naucza, że naśladowca Chrystusa jest człowiekiem
Świętym
Sprawiedliwym
Doskonałym
Ułaskawionym
Zbawionym
Jest na ten temat zbyt wiele wersetów, by móc je tu przytoczyć.
Czasem w ludzkiej głupocie trzymając Boga za rękę, jak rozwydrzone dziecko kopiemy szkło i się kaleczymy. Zapominamy, że umarliśmy na krzyżu z Jezusem…
Naszym zadaniem nie jest starać się być świętymi, lecz myśleć po nowemu i żyć zgodnie z nową świętą naturą.
Życie z Bogiem można przyrównać do tańca. Jest takie greckie słowo, PERICHORESIS, staro chrześcijańskie wyrażenie Boga w Trójcy. Peri - wokół, Choreio — taniec. Pierwsi chrześcijanie postrzegali Trojjedynego Boga w doskonałej harmonii tańca. Ojciec, Syn i Duch wspólnie, pięknie i doskonale. My dzisiaj uczymy się tej harmonii z Bogiem. Tak piękna harmonia miała miejsce w relacji Jezusa z Ojcem — czynię to co widzę, że On czyni. Czy wiesz jak Bóg dzisiaj pachnie? Czy wiesz o czym dzisiaj myśli? Czy wiesz jaki krok w tańcu teraz wykonuje?
Stąd wnioskuję, że Bóg nas nigdy nie opuści
Choćby ojciec i matka mnie opuścili, Pan jednak mnie przygarnie…Ps.27:10
Wasze postępowanie niech będzie wolne od chciwości, poprzestawajcie na tym, co macie. Sam bowiem powiedział: Nie porzucę cię ani nie opuszczę. Hebrajczyków 13:5
Pan Bóg nas nigdy nie wymieni, nie sprzeda, nie zdradzi.
Tylko nasze poczucie grzeszności może powstrzymać nas przed cieszeniem się relacją Bogiem.
Czy znacie rodziców, którzy nigdy nie są zadowoleni z osiągnięć swoich dzieci? Rodziny, w których dzieci muszą sobie zapracować, zasłużyć na akceptację rodziców? Wydaje się jednak, że nigdy nie osiągają tyle ile trzeba?
Wielu ludzi ma takie podejście do relacji z Bogiem.
A jeśli Bóg ze mnie zrezygnuje? Jeśli zostanę odrzucony? A jeśli nie zadowolę Boga? Nie spełnię Jego oczekiwań?
Szczególnie widać to w naszej polskiej kulturze przesiąkniętej krytyczną, smutną religijnością. Łatwo możemy wpaść w kompleks Atlasa, dźwigającego cały świat na swych ramionach. Możemy żyć obciążeni ciągłą winą, poczuciem niedoskonałości, słabości. Myślimy, że nasza świętość zależy od nas. Jeśli zawiedziemy, Bóg z nami weźmie rozwód, opuści nas.
Tym bardziej więc teraz, będąc usprawiedliwieni jego krwią, będziemy przez niego ocaleni od gniewu. Rzymian 5:9
Ile razy będzie nas ratować?
Ile razy będzie przemywać pokaleczone kolana?
Ile razy przebaczy?
Aż do końca…
Na dobre i złe…