Kiedy jest teraz?


Kiedy jest odpowiedni moment na założenie nowego kościoła? Na nowe wyzwanie misyjne?


Pominę najbardziej oczywiste przeszkody jak poważna choroba, osobiste i rodzinne tragedie, wybuch wojny. Zakładam, że życie płynie w miarę normalnie i pozwala na realizowanie codziennych celów zawodowych, rodzinnych i osobistych. 
Nie będę też zbytnio analizować kwestii szczególnej woli Bożej w odróżnieniu od ogólnej. Może się zdarzyć, że Bóg z jakiegoś powodu powie wyraźnie NIE lub wyraźnie TAK. W moim zrozumieniu zakładanie kościołów jest wypełnianiem nakazu misyjnego, więc jest ogólną wolą Bożą. To oznacza, że Bóg nie musi nas specjalnie informować i powiadamiać, że powinniśmy brać w tym aktywny udział. Możemy zakładać kościoły bez szczególnego dodatkowego objawienia opierając się po prostu na Słowie Bożym. Wracam zatem do początkowego pytania, kiedy jest ten właściwy czas na zakładanie? Na nowe wyzwanie misyjne? 

Nigdy nie jest dobry czas. 
Życie nie jest idealne. Pogoda bardzo rzadko bywa idealna. Warunki są nieustannie zmienne jak wiatr na skoczni narciarskiej. Czujemy się jak uczniowie Jezusa płynący na drugą stronę jeziora. Znów mamy pod wiatr, znów przyszła wichura, zerwała się burza. Czasem jesteśmy przekonani, że tym razem to już na pewno utoniemy.
Czy Jezus na ziemi miał idealne warunki? Urodził się akurat wtedy, gdy nie było w 
tanich motelach wolnych miejsc, nie mówiąc o szpitalu! Był nieślubnym dzieckiem. Żył w czasach wojskowej okupacji, religijnej dominacji, duchowej obojętności. To nie był po ludzku dobry czas na mesjaństwo. Nigdy nie jest dobry czas na misję ponieważ zwykle nie mamy wszystkiego na co liczymy, a na dodatek otrzymujemy to, czego nie chcemy. Marzymy by mieć zapas pieniędzy, odpowiednie zasoby ludzkie, pełną zachętę istniejących kościołów, szczególnie tych w najbliższej okolicy! No cóż, okazuje się, że jest inaczej. Realia są tak skomplikowane, że z łatwością można siebie przekonać do zwlekania, apatii i misyjnego bezrobocia. Życie jest na tyle dalekie od ideału, że każdy chrześcijanin znajdzie sensowną wymówkę by być Antymisjonarzem. Trochę to dziwne być naśladowcą Jezusa i równocześnie Antymisjonarzem. To jak być pilotem i bać się latania, być płetwonurkiem i bać się wody. Nigdy nie jest dobry czas i wielu chrześcijanom to odpowiada. Wolą zamiast na misję, w tym czasie toczyć wojny denominacyjne, dyscyplinować niesfornych, organizować coraz to ciekawsze konferencje, polować na herezje, przepędzać demony. Aż w końcu na misję nie ma ani czasu, ani siły, ani ochoty. Ciekawe, że niektórzy Pastorzy, którzy zaczynając służbę walczyli o własną przestrzeń, dzisiaj zapytani, czy zakładają kolejne kościoły odpowiadają, teraz nie jest u nas na to dobry czas, tym samym blokując drogę kolejnym. Niestety dla wielu kościołów ten dobry czas nigdy nie przyjdzie. W pewnym sensie dobry czas nie istnieje i nie warto na to czekać. 

Zawsze jest dobry czas.
Jezus posłał uczniów na cały świat, zapewniając ich co do kilku rzeczy. Po pierwsze, że On ma wszelką władzę i autorytet nie tylko na niebie, ale i na ziemi. Królestwo Boże już jest na ziemi. Po drugie, On jest zawsze z nami przez osobę Ducha Świętego. Z tego wynika prosty wniosek. Możemy zakładać kościoły i formować nowe pokolenia naśladowców Jezusa. Możemy to robić zawsze i wszędzie, ponieważ On jest z nami zawsze i wszędzie. Dlatego zawsze jest dobry czas na misję. Jedynym problemem jest długość naszego życia, a raczej jego krótkość. Szanuję tych, którzy spróbowali, ale im nie wyszło. To dużo lepsze niż nigdy nie spróbować. Działania misyjne nie zawsze będą uwieńczone powstaniem kościoła. Naszym głównym celem jest dzielić się Boża miłością i formować uczniów, czyli naśladowców Jezusa. Zwrot czynienie uczniów nie jest najlepszy. Sugeruje on jakiś wyuczony proces. Lepszym słowem jest formowanie, czyli pewien artystyczny, twórczy proces. Tak więc formując naśladowców Jezusa będziemy przy tym często zakładać nowe kościoły. Czasem z tego powodu, że nie ma innych w pobliżu. Innym razem dlatego, że nowi naśladowcy nie bardzo pasują do Antymisyjnych kościołów i nie chcemy by zarazili się pasywną formą. 
Czasem źle stawiamy pytanie. Pytamy, czy to możliwe, zamiast zapytać dlaczego nie? Tego też możemy uczyć się od dzieci. Tata, a dlaczego nie? To jest właściwe pytanie w kontekście misji. Dlaczego nie spróbować? Dlaczego nie wysłać misjonarzy? Dlaczego nie założyć kolejnych kościołów w naszym mieście? 

Podsumowując, nigdy nie jest dobry czas i zarazem zawsze jest dobry czas. 
Nie zależy od okoliczności, finansów, teologii. To zależy od pojemności i zawartości serca. Szukajmy ludzi z sercem pełnym ZAWSZE, a trzymajmy się z dała od tych pełnych NIGDY. Bądźmy nastawieni na ZAWSZE. Jeśli weźmiemy na serio własne przemijanie, ważność nakazu misyjnego, tragedię zgubionego świata, wiarę, posłuszeństwo, obecność Jezusa w naszym życiu, to nie ma szans, żebyśmy byli Antymisyjni. I o to właśnie chodzi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz